3.01.2015

50 twarzy Greya - film

Chyba najgłośniejszy film tego roku, ale rok dopiero się zaczął :) Jak dla mnie nie ma szału... Po lekturze książki chciałam koniecznie ją skonfrontować z filmem, byłam ciekawa co jest lepsze. I tu wygrywa książka. I nie chodzi mi o kiepską jakoś filmu, a raczej o przekaz i grę aktorów.
Jak dla mnie to film z kilku zdjęć. Wyjaśniam o co mi chodzi. To były urywki informacji, dosłownie momenty z ich znajomości, jakieś napomknięcia a nie historia. Szczerze mówiąc, gdybym nie przeczytała książki to zapewne nie wiedziałabym jaki jest sens i przenośnia filmu. Poznanie się trwało minutę, drugą rozdanie dyplomów, wyjazd do matki tak samo czy kolacja u rodziców Greya, wszystko tak szybko, krótko, chaos. Wybrałam się na dramat a obejrzałam komedię i nie żartuję. Nie było napięcia, więzi między aktorami, momentami wydawało mi się, że oni też się dobrze bawią i mają ochotę śmiać się z tych scen. Jedyna scena, która mi się spodobała to ostatnia, naprawdę dobra pod względem gry aktorskiej.
Sam aktor - Jamie Dornan - jak dla mnie idealnie zagrał tę rolę, właśnie tak jak sobie to wyobrażałam i praktycznie zgodnie z opisem podanym w książce. Natomiast Dakota Johnson według mnie beznadziejnie zagrała swoją rolę, no chyba że tak jej narzucono. Przedstawienie jej postaci jest dalekie od podanej w książce i zupełnie nie pasowała do Dornana.
Kolejna sprawa. Mówiło się, ze to "pornos dla mamusiek" i ten co to powiedział chyba go naprawdę nie widział. I nie rozumiem tutaj granicy wiekowej (osoby poniżej 17 roku życia musieli mieć opiekuna), tak naprawdę sceny erotyczne były normalne, chyba już nas takie nie szokują, bo w filmach są codziennością.
Scenarzyści i nawet reżyserka postanowili skupić się wokół seksu, którego w książce nie brakowało, ale wszystko łączyło się ze sobą w jakąś całość a tutaj tego nie było. Szczerze to brakowało mi jakichkolwiek rozmów, tych mejli, których dość sporo do siebie pisali, przecież tym tworzyli więź między sobą. Nawet komórkę aktorce nie zmienili :) Brakowało mi tego przyczesywania włosów głównym bohaterem, przegryzanie wargi Dakoty, zmiennych nastrojów, czułości i opiekuńczości, której pomimo wszystko jej okazywał. I wiele innych rzeczy, kto przeczyta książkę i obejrzy film ten zrozumie o czym mówię.
Ale jest jedna zaleta - muzyka. Jak dla mnie naprawdę świetna, idealnie pasowała i chyba zapowiedź jest lepsza niż sam film :)ją bym mogła oglądać godzinami :) Najlepsza piosenka - Beyonce Crazy in love.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz