11.23.2017

Haul kosmetyczny - Douglas

Niedawno pokazałam Wam przegląd kalendarzy adwentowych i wtedy jeszcze nie wiedziałam na jaki się zdecyduję, ale teraz już wiem, właściwie jest on już u mnie. To zamówienie było bardzo szybko zrealizowane, chyba szybszego nigdy nie miałam. Zamówienie dotarło do mnie następnego dnia, z czego się bardzo cieszę :) W Douglasie kupuję przeważnie przez internet, taka opcja najbardziej mi odpowiada, mogę przynajmniej spokojnie się zastanowić :)

Moje zamówienie:
  • jak już wcześniej wspomniałam nabyłam kalendarz adwentowy Douglas, to jest ich własna kompozycja, w której są różne rzeczy przeróżnych marek, których nie miałam okazji posiadać. Podsumowanie tego kalendarza zrobię w styczniu. Cena 139 zł i nadal jest dostępny. Kalendarz jest bardzo duży i dość ciężki, więc myślę, że warto było go kupić.

  • w mojej kolekcji perfum pojawiły się dwa nowe zapachy, których do tej pory nie posiadałam, ale już od dawna chciałam je mieć. Mówię o marce DKNY i o słynnych jabłuszkach. Ja sobie wybrałam dwa następujące zapachy: Be Delicious Fresh Blossom i Be Delicous. Ten pierwszy bardziej nadaje się na wiosenną lub letnią porę, a ten ostatni na chłodniejsze czasy :). Wzięłam mini wersje, gdyż cenowo wypadają lepiej i chciałam je spróbować, więc zaczęłam od mini, choć te małe opakowanie są bardziej urocze niż te większe. Kosztują 50 zł.


  • kolejny nowy produkt dla mnie to słynne maseczki Glamglow, ja zdecydowałam się na wersję pomarańczową, wybrałam ją, bo idealnie odpowiadała moim potrzebą, choć miałam ochotę na wersję czarną. Są to maseczki dosyć drogie, ale jak ja je kupowałam to była atrakcyjna cena. Zobaczymy jak się sprawdzi.

  • po raz pierwszy zdecydowałam się na zakup kolorówki z Douglasa i mój wybór padł na lakier do paznokci nr 178  Ciel d'Orage i pomadka w kredce kolor 4 Sweet Illusion (ciemny róż z dodatkiem brokatu, który nie jest ostry i go nie czujemy), jako prezent dostałam czerwoną matową szminkę.

  • kolejne lakiery, które sobie wybrałam to Douglas w kolorach Pastel Dry i Cocktail Sangria, bardzo ładne kolory, idealne pędzelki i krycie. Kosztowały 10 zł.

  • i ostatnia rzecz to kawowy peeling BodyBoom o zapachu truskawki, jest to mniejsza wersja, bo chciałam wypróbować kakaowy peeling, bo nigdy takiego nie używałam.

Na dzisiaj to wszystko, zapraszam już niebawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz