12.07.2016

Projekt denko - listopad 2016

Jak co miesiąc podsumuję listopad projektem denko, choć w tym miesiącu trochę spóźnione :), w którym można więcej powiedzieć o danym kosmetyku, gdyż został on w zupełności zużyty. Opinie swoje wyrobiłam i do niektórych produktów będę wracać, bo są tego warte a do innych nie, ale cieszę się, że mogłam je wypróbować.

1. Zacznę od mojego hitu, który pojawia się w większości denkach i który bardzo lubię, jak na razie nie znalazłam lepszego odpowiednika, a mówię o suchym szamponie Batiste w tym przypadku zapach tropikalny. Lubię go i ciągle do niego wracam. Choć na rynku kosmetycznym jest coraz więcej suchych szamponów to tak naprawdę u mnie najlepiej się sprawdza ten, choć nie wiem co by było, gdybym miała ciemne włosy, ponieważ pozostawia biały pyłek, który na ciemnym kolorze zapewne będzie nieestetycznie wyglądać.



2. Skoro jesteśmy przy włosach to warto wspomnieć o szamponie do włosów. Kiedyś byłam zachwycona tym produktem, ale znalazłam lepszy produkt, więc ten po prostu kończyłam. Mowa o szamponie do włosów przetłuszczających się ze skłonnością do wypadania Joanna Rzepa szampon wzmacniający. Ten szampon nie obciąża włosów, ale też specjalnie nie przedłuża świeżości włosów. Ma niezbyt ciekawy zapach, ale dla mnie jest ważne działanie. Już nie będę go kupować, ale nie był zły.



3. Od czasu do czasu używam maseczki w płachcie, jeżeli oczywiście kupię je w atrakcyjnej cenie, bo nie ukrywajmy są one droższe od tych w saszetkach, ale efekty są widoczne od razu i są bardzo przyjemne podczas aplikacji, można na chwilę poczuć, że znajdujemy się w salonie kosmetycznym :) Tym razem kupiłam sobie nową maseczkę, której wcześniej nie używałam i byłam mile zaskoczona, ponieważ jest ona bardzo dobra, płacht jest bardzo nasączony i nawet po użyciu wiele produktu na nim pozostaje, ale producent radzi, aby go wykorzystać na inne partie ciała, aby nic się nie zmarnowało :) Maska nawilżająca Aloes w płachcie LOMILOMI można kupić w Hebe, gdzie jest kilka do wyboru, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Ja do niej powrócę i wypróbuję też inne wersje.



4. Reszta kosmetyków należy do pielęgnacji ciała. A zacznę od antyperspirantu Fa Pink Passion w kulce. Niestety mi się nie sprawdzają te antyperspiranty, nie chronią przed potem w ogóle, ale mają bardzo ładny zapach. Nie pozostawia białych śladów. Ja go więcej nie kupię i jak dla mnie nie jest on wart uwagi.



5. Żel pod prysznic Yves Rocher Collection Cacao Raspberry z limitowanej edycji. Ten nie był moim ulubieńcem, bardziej mi odpowiadały inne wersje zapachowe, szczególnie z pistacją. Żel wydajny, nie wysusza skóry, ma ładny zapach, ale niestety już niedostępny, w tym roku są dostępne inne zapachy i produkty. 



6. Z firmy Yves Rocher zużyłam również scrub do ciała Gommage z pestkami moreli. Scrub polubiłam, miał bardzo ładny zapach prawdziwych moreli, nie był on mocno zdzierający, ale dla mnie wystarczający i mi odpowiadał. Nie wysuszał skóry i nie było konieczności używania po nim balsamu do ciała. Przy okazji na pewno go kupię ponownie. 



7. Emulsja do higieny intymnej Intimea z kwasem mlekowym i wyciągiem z rumianku u mnie się nie sprawdził. Jest ona słaba i nie daje zbyt dobrej ochrony. Kosztuje poniżej 5 zł, ale ja do niej nie wrócę, bo są lepsze płyny do higieny intymnej.



8. Zużyłam swój pierwszy samoopalacz w sprayu Sun Ozon, którym musiałam się nauczyć posługiwać, ale jestem zwolennikiem naturalnej opalenizny. Nie kosztuje on dużo, wystarczył na kilka razy, nie brudził łazienki, łatwo się go nanosi i daje ładny lekki kolor opalenizny. Myślę, że w razie potrzeby kupię go ponownie.



9. Skończyło mi się kolejne opakowanie kremu zapobiegającego rozstępom Pharmaceris Macierzyństwo. Już wcześniej wspominałam, że u mnie się sprawdza i jestem zadowolona z jego efektów i mogę go polecić.



10. I ostatni kosmetyk w tym denku to mój ulubiony balsam do ciała Tahiti Island Dream Bath & Body Works. Kiedyś pokażę haul z zakupów w tym sklepie, bo postanowiłam poznać inne ich produkty a nie tylko balsamy :). Jest on drogi, ale swoim działaniem rekompensuje stratę pieniężną :) Ten balsam jako jedyny stosuję po depilacji nóg i przynosi on ukojenie, nie podrażnia i po nim nie ma czerwonych krostek i świądu, dlatego komfortu jestem w stanie zapłacić za niego w cenie promocyjnej 40 zł.



Tak się prezentuje moje denko, jak widać jest kilka kosmetyków, które z chęcią kupię ponownie, bo są dobrymi kosmetykami. A niedługo na blogu pojawią się wpisy związane ze Świętami :)
T.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz